***
Po chwili zakłóceń po obydwu stronach ukazał się obraz.
- Tak mistrzu? - odezwała się Tytania.
- Musicie wracać - odparł krótko Makarov.
- Co tak nagle? - zdziwiła się - Czyżby Natsu wrócił? - spytała pełna zapału.
- Niestety nie, aczkolwiek zlokalizowaliśmy go i posłaliśmy na miejsce czteroosobową jednostkę - zaśmiał się mistrz.
- Kogo?! - krzyknął Gray, wyrywając Erzie z rąk lacrimę, co nie bardzo jej się spodobało.
- To wyjawię wam, jak już wrócicie, a teraz jazda do gildii! - odkrzyknął z uśmiechem. Ruchem ręki dał znać Levy, by zakończyła połączenie i tak też zrobiła.
- Co oni knują...? - zmarszczył brwi mag lodu - Gray...mam ci przypominać, gdzie są twoje maniery? - zza pleców chłopaka wyłoniła się Tytania otoczona jakby mroczą aurą. Ciemnowłosy przełknął głośniej ślinę i skarcił sam siebie w myślach za to, co przed chwilą zrobił. Gajeel rozbawiony przyglądał się brutalności szkarłatnowłosej wsuwając śruby. Miał jednak dobre przeczucia, co do ekipy ratowniczej.
- Ciekawe ciekawe...gihi
***
Przed nimi maluje się droga wiodąca do Acalyphy. Kawałek od jej granicy znajduje się wioska, w której bytuje Salamander. Lucy w pełni przygotowana, bogata o garstkę informacji na temat przeciwnika, zmierza na pomoc Natsu, wraz z Happy'm, Wendy i Carlą. Niebieski exeed leci o kilka metrów przed smoczą zabójczynią i kotką. Jego skrzydła mkną z zawrotną prędkością. Cisza również ich napędza. Od czasu do czasu wymieniają się tylko pytaniami, czy żadne z latających towarzyszy się nie zmęczyło. Do miasta pozostało niecałe piętnaście minut. Wszyscy powoli zaczynają odczuwać zdenerwowanie, przed spotkaniem z Dyrygentem.
- Czy to ta wioska? - wydukała drżącym głosem blondynka.
- To nie przypomina nawet pogorzeliska - skwitowała Carla.
Wylądowali kilka metrów przed płonącym obszarem, na którym niedawno jeszcze stały budynki, rosły kwiaty i drzewa. Zwęglone budowle, dym unoszący się wysoko pod nieboskłon i jałowa ziemia, zniszczona przez żarłoczny ogień.
- Happy, w górę. - poleciła Heartfilia, na co kotek rychło zareagował i wzbił się w powietrze trzymając blondynkę. Smocza zabójczyni uczyniła to samo. Wraz z Carlą uniosły się wysoko nad ziemię, by zbadać zanieczyszczoną atmosferę. Szkodliwe, gęste kłęby dymu i popiołu utrudniały oddychanie i ograniczały widoczność.
- Przydałaby się Aquirious...- mruknęła z nutą smutku w głosie. Niebieski exeed spojrzał na blondynkę, która wycierała kąciki oczu, w których zbierały się łzy. Zacisnął ząbki i leciał, omijając zadymiony obszar. Po chwili znaleźli się już po drugiej stronie olbrzymiego ogniska. Happy odstawił Lucy w bezpiecznej odległości i podleciał nieco w przód, gdzie z pomiędzy drzew również wylewał się dym. Oprócz tego, słychać było krzyk, który obydwoje znali bardzo dobrze.
- Karyu no hoko! - mocno zachrypnięty głos odbił się echem w ich uszach.
- Natsu!!! - Happy poleciał się w stronę wydobywającego się dźwięku. Lucy stała, jakby zmieniona w kamień. Nie mogła się ruszyć - Ten poziom mocy magicznej...jest równy Natsu - nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie działo.
- Lucy-san! - zawołała niebiesko-włosa magini. Heartfilię rozbudził krzyk smoczej zabójczyni - Wendy? Co jest? -spytała lekko zdezorientowana.
- Znalazłyśmy pana Natsu! - odparła zmotywowana - Happy już tam jest - dodała.
Lucy zaczęła biec w ślady niebieskiego. Przyśpieszone bicie serca spowodowane poziomem mocy magicznej przeciwnika, sprawiało, że drżały jej nogi, jednak nie mogła się zatrzymać. Była tak blisko celu. W końcu znalazła Salamandra. Nie może stchórzyć, nie teraz.
- Gdzie Lucy? - zapytał mag ognia, nie mogąc złapać oddechu.
- Została w tyle - odparł kotek - zaraz cię stąd zabierzemy! - zaczął podnosić różowo-włosego.
- Nie! Skończę z nim. Nie przegram. - uparł się.
- Natsu-san! - krzyknęła z powietrza Wendy.
- Co wy tu robicie? Poradziłbym sobie. - zapewniał. Zaraz jednak uciął rozmowę, widząc odchodzącego wroga - Czekaj tchórzu! Nie skończyłem z tobą!!! - stojąc na chwiejnych nogach, wydarł się tak głośno, że po chwili nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku.
Wtem jego uszy nabrzmiał krótki brzdęk, a przed oczyma mignął cień - Nie lubię hałaśliwych ludzi. - tak szybko jak się pojawił, tak samo prędko znalazł się kilka metrów od smoczych zabójców.
- Nie odpuszczę - odkaszlnął - Karyu no...- ugięły się pod nim nogi. Wypluł skrzeplinę krwi i upadł z hukiem na kolana. Złapał się w pasie, skąd gwałtownie zaczęła sączyć się lepka, czerwona ciecz.
- Panie Natsu! - Marvel rzuciła się na pomoc Salamandrowi. Lucy lekko dysząc dotarła na miejsce. Wśród duszącego kopcu prowadziły ją krzyki jej przyjaciół. Zobaczywszy różowo-włosego, leżącego na gruncie serce jej stanęło. Przeniosła wzrok na obserwatora - "to on" - ta myśl ją przeszyła. Zaraz jednak zmieniła trajektorię i podbiegła do rannego.
- Natsu - uklękła na drżących nogach i położyła rękę na jego ramieniu. Chłopak nie mógł się ruszyć przez okropny ból, jaki powodowało głębokie cięcie na brzuchu. Dyrygent zadał mu już wcześniej jeden cios, a teraz wraz z kolejnym i resztą większych i mniejszych zacięć wygląda, jakby przeciwnik zrobił sobie z niego mozaikę.
Blondynka była przerażona wyglądem przyjaciela. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Z drugiej strony przecież wczoraj rozmawiała z tym, który tak urządził Dragneela. Rozdarła dół sięgającej jej do kolan spódnicy i owinęła materiałem brzuch chłopaka, by zatamować krwawienie. Zacisnęła zęby i zwróciła się do Happy'ego, by ten zabrał stąd szybko rannego. Natsu już nie miał siły protestować i pozwolił przetransportować się exeedowi z powrotem do gildii.
- Wendy, ty też musisz wracać i pomóc Natsu. - uśmiechnęła się nikle do małej wróżki. Nie był to uśmiech na tyle szczery, żeby niebiesko-włosa uwierzyła, że nic jej nie jest, jednak Marvel wiedziała, że musi natychmiast lecieć do gildii - A co z panią? - spytała zmartwiona.
- Poradzę sobie. Wracaj szybko. - powtórnie posłała smoczej zabójczyni uśmiech, z którym ta nie chciała się już kłócić. Po chwili Carla wzbiła się w powietrze wraz z Wendy i szybko zniknęły z pola widzenia Heartfilii. Dziewczyna zmierzyła obojętnym wzrokiem ciemną posturę znajdującą się kilkanaście metrów od niej i rzuciła oschle, świadoma, że jego wyczulone uszy na pewno to usłyszą - Nie radzę robić sobie wrogów z Fairy Tail. Nie pokazuj się lepiej w Magnolii. - odwróciła się na pięcie i zaczęła biec w stronę gildii. Wiedziała, że na piechotę, choćby i biegła nie dostanie się na miejsce szybciej, niż w godzinę. Mimo wszystko, nie zwalniała. Dyrygent uśmiechnął się tylko pod nosem i ruszył swoją ścieżką.
Happy wpadł do gildii ledwo zipiąc. Szybko przeniesiono Salamandra do wolnego pokoju, gdzie będzie można go opatrzyć. Niedługo po nim przez drzwi wleciała Wendy i Carla. Nagle zaczęły mnożyć się pytania, jednakże nie było na nie czasu. Smocza zabójczyni od razu znalazła się przy rannym i rozpoczęła leczyć jego rany. Reszta gildii siedziała ze smętnymi minami, martwiąc się o przyjaciela.
Mistrz siedział w swoim gabinecie, analizując całą sytuację. Jeżeli wróg faktycznie jest tak silny, że mógł pokonać Natsu, to nie są przelewki. Po chwili do jego pokoju wszedł Laxus.
- Puka się. - rzucił na powitanie Makarov.
- Kim jest ten koleś, co tak załatwił zapałkę? - spławił uwagę swojego przełożonego pytaniem.
- Smoczy zabójca dźwięku. Mówi ci to coś? - stał na parapecie z założonymi rękami, wpatrując się okno. Młodszy Dreyar zamilkł. Wieść o nowym smoczym zabójcy, zdawała się go nie ruszyć, jednak stan Natsu mówił sam za siebie.
- Jest silny. Tyle wiemy. - wypalił, dając do zrozumienia Laxus'owi, że rozmowa się zakończyła. Ten wyszedł bez słowa z pokoju i zaszył się z powrotem na tyły gildii. Mimo, że ich pogadanka nie trwała długo, tyle wystarczyło blondynowi, by nakreślić sobie sytuację.
- Wioska pewnie już zniknęła z mapy. - zaśmiał się na myśl, że Natsu zapewne znów wyrządził jakieś szkody, za które trzeba będzie zapłacić.
Niecałą godzinę później przez drzwi Fairy Tail przeszła ostatnia, z wyprawy ratowniczej Lucy. Spojrzała wymownie na Mirajane, która skinieniem głowy odpowiedziała na jej nieme pytanie. Blondynka weszła niepewnie do pokoju, w którym niedawno była z nieprzytomnym exeedem. Teraz na łóżku leży poraniony Natsu. Wendy leczy go od momentu jej wejścia do gildii. Już dość długo siedzi nad poszkodowanym, a zdążyły zabliźnić się tylko te powierzchowne rany. Największy problem jest z dwoma bolesnymi cięciami na brzuchu chłopaka. Wciąż sączy się z nich krew. Po kilku minutach Marvel uznała, że dalsze leczenie nie przynosi efektu. Zabandażowano więc Dragneela i zostawiono w pokoju, by odpoczywał. Lucy podeszła do łóżka i chwyciła jego rękę. Za oknem zapadł zmrok. Połowa gildii, w ponurych nastrojach zabrała się już do swoich domów. Heartfilia postanowiła czuwać przy Salamandrze, Happy zaś spał na jego kolanach. Dziewczyna zabrała z krzesła nieopodal wełniany kocyk i przykryła nim kotka. Po chwili ona również oparła się o krawędź łóżka i zasnęła.
- Czy to ta wioska? - wydukała drżącym głosem blondynka.
- To nie przypomina nawet pogorzeliska - skwitowała Carla.
Wylądowali kilka metrów przed płonącym obszarem, na którym niedawno jeszcze stały budynki, rosły kwiaty i drzewa. Zwęglone budowle, dym unoszący się wysoko pod nieboskłon i jałowa ziemia, zniszczona przez żarłoczny ogień.
- Happy, w górę. - poleciła Heartfilia, na co kotek rychło zareagował i wzbił się w powietrze trzymając blondynkę. Smocza zabójczyni uczyniła to samo. Wraz z Carlą uniosły się wysoko nad ziemię, by zbadać zanieczyszczoną atmosferę. Szkodliwe, gęste kłęby dymu i popiołu utrudniały oddychanie i ograniczały widoczność.
- Przydałaby się Aquirious...- mruknęła z nutą smutku w głosie. Niebieski exeed spojrzał na blondynkę, która wycierała kąciki oczu, w których zbierały się łzy. Zacisnął ząbki i leciał, omijając zadymiony obszar. Po chwili znaleźli się już po drugiej stronie olbrzymiego ogniska. Happy odstawił Lucy w bezpiecznej odległości i podleciał nieco w przód, gdzie z pomiędzy drzew również wylewał się dym. Oprócz tego, słychać było krzyk, który obydwoje znali bardzo dobrze.
- Karyu no hoko! - mocno zachrypnięty głos odbił się echem w ich uszach.
- Natsu!!! - Happy poleciał się w stronę wydobywającego się dźwięku. Lucy stała, jakby zmieniona w kamień. Nie mogła się ruszyć - Ten poziom mocy magicznej...jest równy Natsu - nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie działo.
- Lucy-san! - zawołała niebiesko-włosa magini. Heartfilię rozbudził krzyk smoczej zabójczyni - Wendy? Co jest? -spytała lekko zdezorientowana.
- Znalazłyśmy pana Natsu! - odparła zmotywowana - Happy już tam jest - dodała.
Lucy zaczęła biec w ślady niebieskiego. Przyśpieszone bicie serca spowodowane poziomem mocy magicznej przeciwnika, sprawiało, że drżały jej nogi, jednak nie mogła się zatrzymać. Była tak blisko celu. W końcu znalazła Salamandra. Nie może stchórzyć, nie teraz.
- Gdzie Lucy? - zapytał mag ognia, nie mogąc złapać oddechu.
- Została w tyle - odparł kotek - zaraz cię stąd zabierzemy! - zaczął podnosić różowo-włosego.
- Nie! Skończę z nim. Nie przegram. - uparł się.
- Natsu-san! - krzyknęła z powietrza Wendy.
- Co wy tu robicie? Poradziłbym sobie. - zapewniał. Zaraz jednak uciął rozmowę, widząc odchodzącego wroga - Czekaj tchórzu! Nie skończyłem z tobą!!! - stojąc na chwiejnych nogach, wydarł się tak głośno, że po chwili nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku.
Wtem jego uszy nabrzmiał krótki brzdęk, a przed oczyma mignął cień - Nie lubię hałaśliwych ludzi. - tak szybko jak się pojawił, tak samo prędko znalazł się kilka metrów od smoczych zabójców.
- Nie odpuszczę - odkaszlnął - Karyu no...- ugięły się pod nim nogi. Wypluł skrzeplinę krwi i upadł z hukiem na kolana. Złapał się w pasie, skąd gwałtownie zaczęła sączyć się lepka, czerwona ciecz.
- Panie Natsu! - Marvel rzuciła się na pomoc Salamandrowi. Lucy lekko dysząc dotarła na miejsce. Wśród duszącego kopcu prowadziły ją krzyki jej przyjaciół. Zobaczywszy różowo-włosego, leżącego na gruncie serce jej stanęło. Przeniosła wzrok na obserwatora - "to on" - ta myśl ją przeszyła. Zaraz jednak zmieniła trajektorię i podbiegła do rannego.
- Natsu - uklękła na drżących nogach i położyła rękę na jego ramieniu. Chłopak nie mógł się ruszyć przez okropny ból, jaki powodowało głębokie cięcie na brzuchu. Dyrygent zadał mu już wcześniej jeden cios, a teraz wraz z kolejnym i resztą większych i mniejszych zacięć wygląda, jakby przeciwnik zrobił sobie z niego mozaikę.
Blondynka była przerażona wyglądem przyjaciela. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Z drugiej strony przecież wczoraj rozmawiała z tym, który tak urządził Dragneela. Rozdarła dół sięgającej jej do kolan spódnicy i owinęła materiałem brzuch chłopaka, by zatamować krwawienie. Zacisnęła zęby i zwróciła się do Happy'ego, by ten zabrał stąd szybko rannego. Natsu już nie miał siły protestować i pozwolił przetransportować się exeedowi z powrotem do gildii.
- Wendy, ty też musisz wracać i pomóc Natsu. - uśmiechnęła się nikle do małej wróżki. Nie był to uśmiech na tyle szczery, żeby niebiesko-włosa uwierzyła, że nic jej nie jest, jednak Marvel wiedziała, że musi natychmiast lecieć do gildii - A co z panią? - spytała zmartwiona.
- Poradzę sobie. Wracaj szybko. - powtórnie posłała smoczej zabójczyni uśmiech, z którym ta nie chciała się już kłócić. Po chwili Carla wzbiła się w powietrze wraz z Wendy i szybko zniknęły z pola widzenia Heartfilii. Dziewczyna zmierzyła obojętnym wzrokiem ciemną posturę znajdującą się kilkanaście metrów od niej i rzuciła oschle, świadoma, że jego wyczulone uszy na pewno to usłyszą - Nie radzę robić sobie wrogów z Fairy Tail. Nie pokazuj się lepiej w Magnolii. - odwróciła się na pięcie i zaczęła biec w stronę gildii. Wiedziała, że na piechotę, choćby i biegła nie dostanie się na miejsce szybciej, niż w godzinę. Mimo wszystko, nie zwalniała. Dyrygent uśmiechnął się tylko pod nosem i ruszył swoją ścieżką.
***
Mistrz siedział w swoim gabinecie, analizując całą sytuację. Jeżeli wróg faktycznie jest tak silny, że mógł pokonać Natsu, to nie są przelewki. Po chwili do jego pokoju wszedł Laxus.
- Puka się. - rzucił na powitanie Makarov.
- Kim jest ten koleś, co tak załatwił zapałkę? - spławił uwagę swojego przełożonego pytaniem.
- Smoczy zabójca dźwięku. Mówi ci to coś? - stał na parapecie z założonymi rękami, wpatrując się okno. Młodszy Dreyar zamilkł. Wieść o nowym smoczym zabójcy, zdawała się go nie ruszyć, jednak stan Natsu mówił sam za siebie.
- Jest silny. Tyle wiemy. - wypalił, dając do zrozumienia Laxus'owi, że rozmowa się zakończyła. Ten wyszedł bez słowa z pokoju i zaszył się z powrotem na tyły gildii. Mimo, że ich pogadanka nie trwała długo, tyle wystarczyło blondynowi, by nakreślić sobie sytuację.
- Wioska pewnie już zniknęła z mapy. - zaśmiał się na myśl, że Natsu zapewne znów wyrządził jakieś szkody, za które trzeba będzie zapłacić.
Niecałą godzinę później przez drzwi Fairy Tail przeszła ostatnia, z wyprawy ratowniczej Lucy. Spojrzała wymownie na Mirajane, która skinieniem głowy odpowiedziała na jej nieme pytanie. Blondynka weszła niepewnie do pokoju, w którym niedawno była z nieprzytomnym exeedem. Teraz na łóżku leży poraniony Natsu. Wendy leczy go od momentu jej wejścia do gildii. Już dość długo siedzi nad poszkodowanym, a zdążyły zabliźnić się tylko te powierzchowne rany. Największy problem jest z dwoma bolesnymi cięciami na brzuchu chłopaka. Wciąż sączy się z nich krew. Po kilku minutach Marvel uznała, że dalsze leczenie nie przynosi efektu. Zabandażowano więc Dragneela i zostawiono w pokoju, by odpoczywał. Lucy podeszła do łóżka i chwyciła jego rękę. Za oknem zapadł zmrok. Połowa gildii, w ponurych nastrojach zabrała się już do swoich domów. Heartfilia postanowiła czuwać przy Salamandrze, Happy zaś spał na jego kolanach. Dziewczyna zabrała z krzesła nieopodal wełniany kocyk i przykryła nim kotka. Po chwili ona również oparła się o krawędź łóżka i zasnęła.
***
Jestem martwa :< Tyle czekania na nowy rozdział, a ja wam wstawiam takie krótkie...coś xd
W dodatku z opóźnieniem.
Gomene~! >///<
Następny za to będzie szybciej :3
Ważne ,że jest . A co do rozdziału jest super zresztą tak jak poprzednie . Czytam twojego bloga dopiero od tygodnia ale na pewno zostanę na dłużej . Pisz więcej no i częściej :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że mimo mojej cudownej regularności, co do wrzucania rozdziałów, ktoś jednak na nie czeka <3
UsuńCieszy mnie niezmiernie, że zostaniesz ze mną~! Obiecuję, nie zawiodę ^^
Pozdrawiam ;***
Właśnie jakiś sposobem trafiłam na twojego bloga :D pisz pisz bo fajnie się zapowiada historia. Co do długości rozdziału każdy pisze ile ma wenę :P Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zdołam zatrzymać Cię tu na dłużej ;3 W sumie to masz rację. Napisałam połowę rozdziału i całość miałam wstawić wczoraj, ale nie miałam jak, więc dzisiaj dałam tylko tyle, żeby nie zwlekać znowu.
UsuńPozdrawiam cieplutko <3
Przeczytałam . Świetny rozdział,tylko trochę mnie zasmuciło, to że Lucy też pobiegła do gildii. Myślałam że będą się bić i że Lucy cudem wygra tę walkę, ale będzie też bardzo poraniona, ale że wygra to sie liczy. I że wjedzie do gildii taka ze nikt jej nie pozna, a Erza wypluje ciacho truskawkowe . A tu takie życiowe "nie chciałabyś". No, ale grunt to że się podobał i był fajny xd. I mam teraz taką mieszaninę w głowie. Chciałbym sie dowiedzieć kim jest ów "tajemniczy new Dragon Slayer" ( chyba dobrze napisałam xddd). Ale i tak dowiem się , dopiero jak będzie z nim jakaś nowa akcja lub nasza mała Levy gdzieś to przeczyta i wyjdzie że to ktoś bliski ze strony Lucy (nie próbuj nawet myśleć skąd mam te pomysły xd nikt nie zrozumie mojego móżdżku) tzn. Jeszcze 2/3 rozdziały, tak mi sie wydaję. Chyba że zrobisz takie "z buta wjeżdżam" i będzie w następnym rozdziale . Co do długości, nie będę narzekać. Sama piszę rozdziały tej długości ,może nawet krótsze (??) Nie wiem nie wnikam . Także no weny i do następnego rozdziału :3 :*
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie jestem mistrzynią w pisaniu długich komentarzy :D Myślałam nad pojedynkiem Lucy, ale przygotowałam coś - myślę -lepszego i mam szczerą nadzieję, że będę mogła Was czymś zaskoczyć, bo do tej pory fabuła jest dość przewidywalna :< W następnym rozdziale wiele się wyjaśni i zacznie się coś w końcu dziać! To z Erzą mnie rozwaliło xD Mam przygotowane następne postacie, które pojawią się dopiero za kilka rozdziałów, bo chciałabym się skupić na Dyrygencie :3 Ogólnie to wybiegam fabułą bardzo do przodu i ciągle obmyślam kolejne rozdziały, by pomyślnie zakończyć sagę i zacząć następną ;)
UsuńPozdrawiam Ciebie również kochana i tak samo weeeeeny~! ♥
Mój komentarz nie był aż tak długi jak wejdziesz na bloga PAC bo wydaję mi sie że go czytasz i jak zobaczysz długość komentarzy od.23-18 tak mi sei zdaję to sie zdziwisz tak jak ja hahah xd. Dziękuję za wene kochana :*
UsuńNie mogę napisałam długi komentarz i to nie wiesz nawet jaki, ale kliknęłam na na inny rozdział i mój komentarz w łeb trzasną.
OdpowiedzUsuńTakże czekam na next.
Pozdrawiam :-*
Obiecuję napisze długi komentarz pod następną notką :-*
Nic się przecież nie dzieje, nawet jeśli nie jest długi, ważne że jesteś i komentujesz~♥
UsuńKolejny już się pisze i idzie mi to całkiem sprawnie, a chciałabym go wstawić w niedzielę, bo kończą mi się ferie, więc znowu nie będę mieć na nic czasu.
Pozdrawiam cieplutko <333
http://studiojg.pl/show-80863.html
OdpowiedzUsuńNasze FT w końcu będzie wydawane~! Już się nie mogę doczekać ^^
UsuńTeraz tylko czekać i zbierać pieniądze do kwietnia :)
UsuńJeden numer ma kosztować podobno 19zł z groszami więc nie jest źle
Rozdział jest genialny... z przyjemnością mi się go czytało, tak że nie zauważyłem kiedy się skaczyl a ja chcę wiecej hehe.
OdpowiedzUsuńWięc mam nadzieję że nie bedziemy długo czekali na next.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next