muza

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 1 - Niespokojna cisza

     "Od rana było jakoś cicho i spokojnie. Myślałam, że jak zwykle po przebudzeniu, zastanę w moim mieszkaniu tych dwóch narwańców czyszczących mi lodówkę. Prócz mnie, ani żywej duszy. Dla pewności sprawdziłam też, czy w ciągu nocy na mojej twarzy nie pojawiły się jakieś rysunki, ale ku mojemu zdziwieniu nie było nawet śladu po markerze. Lodówka również nienaruszona. W pierwszej chwili wydało mi się to dziwne, lecz postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i zabrać się za swoje poranne rytuały. Skoro Natsu, już z samego rana nie zdzierał mnie z łóżka na kolejną męczącą misję, to miałam więcej czasu dla siebie. Mogłam wziąć gorącą kąpiel, zjeść porządne śniadanie i bez najmniejszych obaw paradować po mieszkaniu w samym ręczniku. Jednak, z dziwnych i nie znanych mi przyczyn, nie miałam na to ochoty. Ubrałam się w krótką denimową spódniczkę, bordową bluzkę i moje ulubione, brązowe kozaki. Włosy upięłam jak zwykle w kitkę. Zaczęłam się trochę nudzić, więc wyszłam na świeże powietrze. Przy okazji postanowiłam iść na małe zakupy. Ostatnio bardzo rzadko mi się to zdarzało. Pierwszy raz nie szczędziłam sobie czasu i pieniędzy. Chociaż na pewno odczuję za niedługo pustkę w portfelu, kiedy przyjdzie czas na opłatę mieszkania. Znów będę zalegać z czynszem. Cóż faktycznie pasowałoby się wybrać na jakąś misję. W takich chwilach przydaje się ten różowo-włosy napaleniec. On zawsze znajdywał te, z największą nagrodą. Ciekawe, co teraz robi, skoro nie zawraca mi gitary?
Wróciwszy do domu, gdzieś koło godziny piętnastej przebrałam się w długie, ciemne dżinsy i zarzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Włosy zaś rozpuściłam, by dać im odpocząć. Dzisiaj postanowiłam odwiedzić rodziców. Jak zwykle kupiłam białe chryzantemy i skierowałam się w stronę cmentarza. W drodze spotkałam niezwykle miłego kierowcę powozu. W głowie utkwiła mi para jaskrawo niebieskich tęczówek, w akompaniamencie czarnych, jak węgiel włosów. Niestety nie zdążyłam zapamiętać jego imienia, ale był bardzo przystojny, mądry i w dodatku taki szarmancki! Nie to co po niektórzy...
Chociaż muszę przyznać, że był nieco tajemniczy"

        Magnolię przykrywał już półmrok. Blondynka, po powrocie z cmentarza kierowała się do gildii. Nie wyobrażała sobie dnia, gdyby nie wstąpiła tam nawet na pięć minut. Gdy weszła przez próg budynku zastała to, co zwykło się tu wyprawiać, czyli wrzaski, śmiechy, bijatyki i kłótnie.
- Eh...a tu jak zwykle głośno - westchnęła podchodząc do baru. Tam spotkała Mirę, która przyzwyczajona do tutejszego szaleństwa, z uśmiechem na twarzy czyściła kufle. Lucy usiadła przy barze i oparła się łokciami o blat.
- Hej Miruś - przywitała przyjaciółkę, posyłając jej ciepły uśmiech.
- Luu, nie widziałam cię dzisiaj cały dzień! - ucieszyła się na widok blondynki - Byłaś może na misji? - spytała Strauss - Nie...- Lucy widocznie spochmurniała. Chwilę później wzdrygnęła i natychmiast zaczęła rozglądać się po gildii. Białowłosa obserwowała przyjaciółkę z lekkim zdziwieniem - Szukasz może kogoś? - brązowooka odwróciła się znów w stronę baru - Wiesz...od rana nie widziałam Natsu...był tu może dzisiaj?
- Niestety nie - odparła - Może poszedł na misję...- zasugerowała uciekając wzrokiem do góry. Heartfilia osłupiała. Jakby nie patrzeć, wcale nie muszą razem wykonywać każdego zlecenia. Mimo wszystko, blondynce nie przeszło nawet przez myśl, że Natsu i Happy pójdą bez niej - Tak... sam? - spytała z niedowierzaniem. Mirajane od razu podchwyciła temat.
- Luu-chan, ty się o niego martwisz? - udała zdziwioną - Czy może...jesteś zła, że cię nie wziął ze sobą? - spytała z nutą intrygi. Słowa białowłosej sprowadziły falę rumieńców na twarz maga gwiezdnej energii. Ta szybko zaczęła się wypierać - N-Nie! Coś ty! Nie obchodzi mnie ani on, ani jego pyskaty kocur! - nadymała policzki, krzyżując ręce na piersi. Mira zaśmiała się na ten gest. Chwilę potem obydwie śmiały się donośnie, dołączając do panującej wokół wrzawy.
Wszyscy bawili się w najlepsze. Elfman ryczał wszechobecnym o ich męskości. Cana niemalże nie topiła się w beczce z alkoholem. Gray uciekał przed Juvią, już nie wspominając, że gubił po drodze ubrania, Reszta tańczyła na stołach lub grała w karty. Zaś do Mirajane i Lucy dosiadły się Erza wraz z Levy.
- Już nie ma nawet gdzie zjeść w spokoju ciasta - rzekła zrezygnowana Tytania.
- Ani przeczytać książki - dodała McGarden.
- Co tam u was? - spytała barmanka.
Nie minęła sekunda, a dziewczyny zaczęły wymieniać się plotkami i sekretami. Nieszczęśliwie dla Lucy, włączona w nie została także białowłosa.
- Wiecie, że mamy w Fairy Tail nową parę? - oznajmiła zafascynowana Strauss- Serio? Kogo?! Kogo?! - dopytywała się najniższa z nich. Lucy i Erza również miały zdziwione miny i wyczekiwały odpowiedzi. U Miry zagościł demoniczny błysk w oku.
- Nie uwierzycie, ale Lucy mi się dzisiaj pochwaliła!
-C-Co?! - wydukała blondynka - O czym ty mówisz? - pytała nerwowo.
- No co Luu-chan...przecież wszyscy już wiemy o tobie i Natsu - rzekła, z zupełnie niewinnym wyrazem twarzy.
- Fiu fiu! - włączyła się Levy.
- Ach, tak szybko dorastają... - potakiwała ze spokojem Erza - Czyli od kiedy? - szkarłatnowłosa położyła rękę na ramieniu blondynki - Jak daleko zaszliście?! - dokładała pytań Levy. W mig żeńskie grono zasypało biedną Heartfilię masą zawstydzających pytań, a sprawczyni tego zamieszania powróciła do wycierania kufli z pełna satysfakcją.
Nieopodal, przy stoliku siedziała Cana, w swojej "szczytowej" formie, a naprzeciwko niej mocno spity już Laxus. W wyniku złośliwej wymiany uprzejmości i wywodów, kto jest od kogo lepszy, doszło do tego, że ta dwójka urządziła między sobą zawody w piciu alkoholu. Mieli do dyspozycji mnóstwo butelek z trunkiem. Jedna z nich, w przypływie emocji przefrunęła nad tłumem zgromadzonym dookoła zawodników i wylądowała w najgorszym miejscu jakie mogła sobie wybrać, czyli...w truskawkowym cieście Erzy.
      Dziewczyny siedząc przy barze natychmiast ucichły, a Lucy została w pewnym sensie ocalona. Tytania spojrzała na talerzyk, na którym przed chwila widniał kawałek jej ulubionego przysmaku. Wstała powoli z krzesła i zwróciła się w stronę zgromadzenia. W jej ręku pojawił się miecz. Dziewczyny odsunęły się od szkarłatnowłosej przerażone, a gdy ta miała już zacząć swoją rzeź, po gildii rozległ się nieopisany huk. W jednej sekundzie wszyscy umilkli, a ich oczy zwrócone były na otworzone drzwi wejściowe. Z nich wyłoniła się drobna latająca postura. Był to Happy. Kotek wleciał do budynku cały poraniony, ledwie zdolny do lotu. Każdy na ten widok zamarł. Mały członek gildii miał już coś powiedzieć lecz ciało odmówiło mu posłuszeństwa i maluch upadł na podłogę.
- Happy! - krzyknęła blondynka i jako pierwsza rzuciła się na pomoc exeedwi. W mgnieniu oka pojawiła się przy nich Wendy i Carla oraz reszta. Młoda zabójczyni smoków dokładnie obejrzała kotka, po czym zaczęła leczyć jego dość świeże jeszcze rany.
Kilka minut później Happy nie mogąc wydusić z siebie nic więcej, resztkami sił wypowiedział słowa, które zdruzgotało całe Fairy Tail.
"P-Proszę...p-pomóżc-cie N-Natsu..."   




***
     Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał i wybaczcie, że już na sam początek tak krótko, ale pisałam całą noc i właśnie muszę się zbierać do szkoły, więc musiałam się nieco pośpieszyć i kończę w takim momencie >,< Gomene~
Bai Bai ♥

7 komentarzy:

  1. Zapowiada się fajna akcja, blog. Masz już na niego plan do końca, czy wena jak przyjdzie to przyjdzie? Ogółem fajnie się czytało, weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię *O* Co do fabuły, to mam plan na najbliższe rozdziały, a w trakcie pisania, jak wyobrażam sobie różne sceny i dialogi, to najczęściej wpadają jakieś nowe pomysły, które urozmaicają treść :) Wiem jak chcę poprowadzić historię, ale w mojej głowie tyle się dzieje że może to czasem ulec zmianie xD
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz ^^
      Pozdrawiam~

      Usuń
  2. Na razie zapowiada się fajna akcja :D Po przeczytaniu tego rozdziału, nie mogę się doczekać następnego ^^
    A teraz błędy...
    ,,Procz mnie, ani zywej duszy." - zamiast ,,Procz" powinno być ,,Prócz" i zamiast ,,zywej" to ,,żywej".
    ,,już nie wspominając że gubił po drodze ubrania," - przed ,,że" przecinek.
    ,,W takich chwilach przydaje się ten różowowłosy napaleniec." - ,,różowowłosy" piszę się tak ,,różowo-włosy".
    ,,- Happy! - krzyknęła blondynka i jako pierwsza rzuciła się na pomoc Happy'emu." Ja to bym tak napisała: - Happy! - krzyknęła blondynka i jako pierwsza rzuciła się na pomoc exceedowi.
    Czasami również wstawiasz w złym miejscu przecinki (ale to każdemu się zdarza XD)
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
    PS Mam nadzieję, że się nie obraziłaś, że wytknęłam ci kilka błędów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że mi o tym napisałaś *O* Nie zauważyłam większości błędów, bo się śpieszyłam, ale interpunkcja u mnie leży i przeważnie tylko z tym mam problem...wciąż pracuje nad sobą T-T Drugi rozdział dokładniej przeczytam przed wstawieniem :3
      Dziękuję za konstruktywny komentarz, następną część wrzucę pewnie w niedzielę ^^
      Pozdrawiam ♥

      Usuń
  3. *.*
    i ty do mnie miałaś pretensje że "kończę w takim miejscu"?!?! :D Ty cholero! :D Ja chcę więcej, kiedy dalsza część ? *.*
    Kochana, super się zapowiada. Już od pierwszego rozdziału zatrzymałaś mnie przy sobie, a czuję, że od następnych będzie już tylko lepiej <3
    Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam Cię cieplutko wysyłając mnóstwo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha coś czułam, że to napiszesz xD Kolejny rozdzialik wstawię prawdopodobnie w niedzielę, chyba że mnie coś dopadnie i dokończę go wcześniej >,<
      Dziękuję za miłe słowa, wenę i motywację, bo każdy komentarz wiele dla mnie znaczy :**
      Pozdrawiam również i tak samo ślę duuuużo weny~♥

      Usuń
  4. przy okazji - właśnie odkryłam te rybki na dole ekranu u Ciebie i już 15 min siedzę i je karmię xDDDD

    OdpowiedzUsuń